Pisałam licencjat o Disneyu!

Dawno, dawno temu, kiedy na ziemi chadzały jeszcze mamuty…

Stop. Oczywiście zmysł żartownisia się we mnie obudził. Aż tak dawno to pracy licencjackiej nie pisałam. Właściwie to z trzy lata temu. Chciałabym poruszyć kilka kwestii w tym temacie.

Jak znaleźć temat pracy?

Z własnego doświadczenia wiem, że lepiej nie wpisywać w wyszukiwarce Google: tematy prac licencjackich.
Głupota totalna. Niektórzy myślą, że poprzez takie łatwe zaczerpnięcie inspiracji, ułatwią sobie sprawę. Jednak nie, to zupełnie tak nie działa. Poszukując tematu na pracę licencjacką, należy przede wszystkim najpierw zajrzeć w głąb siebie. Brzmi zapewne dosyć abstrakcyjnie, ale rzeczywiście tak jest. Osobiście zastanawiałam się kiedyś nad tym. Chciałam, jak pewnie zresztą każdy, żeby nie robić sobie pod górkę, żeby było łatwo i przyjemnie (teraz to już w ogóle kosmicznie się zrobiło).

Odpowiedź przyszła do mnie wprost z mojego wnętrza, dosłownie! Uwielbiam ekranizacje disnejowskie. Będąc małą dziewczynką, bacznie obserwowałam każdy wyemitowany film animowany. Oczywiście marzyło mi się zostać jedną z tych słynnych księżniczek. Każda pragnęła księcia z bajki, który odczarowałby jej, jakże kiepskie, życie. Utożsamiałam się z tymi uroczymi damami. Do czasu, gdy obejrzałam Pocahontas. Ona była już zupełnie inna. Jasne, poznała swojego Johna Smitha – ale nie w głowie miała romanse. Udowodniła, że liczą się te wartości, w które sama wierzyła. Wreszcie zauważyłam zmiany w kulturze, zmiany samych kobietach.

I co w końcu z tym tematem?!
Dywagując sama ze sobą, mając w myślach jedynie Walta Disneya – wpadłam na genialny pomysł. Postanowiłam przeanalizować całą transformację księżniczek Disneya – od reprezentantki patriarchalizmu (Śpiącej Królewny), przez rebeliantkę (Pocahontas), aż po silnie wyzwoloną kobietę (Merida waleczna).

Jakie to miało powiązanie ze studiami?

No tak, to ważna kwestia. Praca musi choć w małej części mieć powiązanie ze studiami, z kierunkiem. Jak się ma filologia polska do Disneya? Już tłumaczę. W każdej animacji była jakaś piosenka, a jak wszyscy wiemy – zawiera ona konkretny tekst, z konkretnym przesłaniem. Na filologii kochamy interpretować. Wzięłam się zatem za interpretację zarówno piosenek, jak i powiązań księżniczek z kulturą i zmieniającym się światem.

REASUMUJĄC:

1. Nie trzeba szukać na siłę tematu na pracę dyplomową.

2. Można tak pokombinować, aby sprawić sobie przyjemność pisania.

3. Należy się zastanowić: co lubimy robić, o czym lubimy czytać, co lubimy oglądać? Odpowiedź przyjdzie znienacka.

4. Trzeba rozważyć dokładnie, czy temat, który obierzemy, ma jakiś związek z naszymi studiami.

5. Jeśli trafi się w punkt – to być może jak mnie – na pisanie kolejnych rozdziałów wena będzie przychodziła codziennie! Słowo daję.

4 myśli w temacie “Pisałam licencjat o Disneyu!

Dodaj komentarz